Dębina w listopadzie

 

 

Dlaczego?

   Łowisko, które wybieram co roku na zakończenie sezonu to właśnie Stawy Dębińskie. Celowo siadam tam właśnie w listopadzie, ponieważ to miejsce o tej porze roku jest wyjątkowe. Dębina z jednej strony leży w Poznaniu ale z drugiej strony położona jest w przepięknym dębowym parku. Nie bez przyczyny biorę również pod uwagę ciszę, która o tej porze towarzyszy temu miejscu a co najważniejsze są ryby.  Łowienie w tak małych zbiornikach o dużej presji nie należy do najłatwiejszych ale z drugiej strony jest to stosunkowo mały akwen, więc namierzenie miejscówki jest dużo prostsze niż na dużych zbiornikach z tym to się chyba wszyscy zgodzą.

Wybór miejscówki.

Większości wędkujących w małych akwenach wydaje się, że położenie zestawu nie jest aż tak ważne, zbiornik mały, ryby pokazują się wszędzie, praktycznie dostęp wędkarzy do ryb jest nie ograniczony, nic bardziej mylnego, wytypowanie właściwego miejsca, nawet na tak małym zbiorniku to kluczowa sprawa! Moje położenie zestawów nie było przypadkowe. Pod uwagę ze względu na porę roku wziąłem głównie głębokość zbiornika. Nie bez znaczenia również był kierunek ciepłego jak na tą porę roku wiatru oraz miejsca najbardziej nasłonecznione. Wszystko to razem podsumowałem a wyniki przyszły same.

Pierwszy kontakt z rybą:

Co na haczyk i jaki zestaw:

Smaki kulek tym razem podzieliły się prawie po połowie, 6 ryb złowiłem na tzw. „śmierdziela” a 5 na słodko, śmierdziele to bałwanek 2×14 a słodycz to bałwanek 18 i 12. Ryby jak widać gryzły na mniejsze jak i na większe przynęty, myślę, że wielkość nie miała większego znaczenia, jak na tą porę roku największe znaczenie miało wspomniane wyżej miejsce położenia zestawu. W zestawach nic nie kombinowałem, użyłem sprawdzonych moich przyponów, które używam cały rok. Sprawdził się przypon z miękkiej plecionki jak i sztywny d-rig.

 

Czym nęcimy:

Tak jak przypuszczałem i po zakończeniu zasiadki tylko mnie to utwierdziło w przekonaniu, że zanęta na tak zimno wodę powinna być bardzo drobna i zdecydowanie mało. Użyłem na jeden zestaw odrobinę peletu owocowego 4mm, oraz trochę peletu ryba 6mm, do tego pokruszone kulki i trochę zanęty karpiowej, oto i cała zanęta, oczywiście całość w pva. Im mniej przewoziłem zestawy, co za tym idzie mniej nęciłem, miałem częściej brania – jak widać była to dobra strategia.

 

Podsumowanie

Był to fantastyczny wyjazd, który tak jak wcześniej się spodziewałem nie przyniesie ryb 20+ ale za to da mi ogrom zadowolenia i pozwoli mi przetrwać najbliższych kilka zimowych miesięcy. Jestem spełniony i pełen oczekiwania przyszłego sezonu. W ciągu 72 godzin złowiłem 11 karpi o łącznej wadzę 100,6kg.