Krążno 30+

 

Sam początek tej zasiadki nie napawał optymizmem. Nad wodą byłem dwie godziny wcześniej. Stanowisko moje było jeszcze zajęte, dlatego postanowiłem zrobić mały rekonesans. Na zbiorniku niewiele się działo. Podobno świetnie brały dzień wcześniej. Tak to czasami bywa. Niekiedy  odpowiedzialne jest ciśnienie, które powoduje przemieszczanie się ryb na różnych głębokościach, a niekiedy za zmiany odpowiedzialne są inne warunki atmosferyczne, takie jak na przykład wiatr, który czasami zmusza ryby do przemieszczenia się w inną część zbiornika. Niewielki mamy na to wpływ czy na danym stanowisku o danej porze roku ryby będą przebywać, czy też nie. Tak to już jest! Zawsze, każdemu z nas potrzebne jest trochę szczęścia😊!

Po pierwszym dniu w sumie bardzo słabym dostałem tylko jednego jesiotra. Faktem jest, że ważył prawie 17-kilo, ale to zawsze jesiotr. Tak w ogóle niesamowicie silna ryba. Zawsze płynie tam gdzie chce, a nie tam gdzie my chcemy. Ryba ewidentnie nie żerowała. Potwierdzały to wyniki na całej wodzie. Mówiąc krótko nie chciały gryźć! Być może odpowiedzialne za to było ciśnienie, które tego dnia odnotowało wzrost o 14hpa. Nie było widać żadnych oznak żerowania karpi. Ryby co prawda raz po raz się spławiały, ale pływając z echo ryba była widoczna tylko w toni. Stała w połowie wody. Ewidentnie nie miały ochoty współpracować…Mijała pierwsza doba, a ja dalej robiłem swoje. Brań jak nie było tak nie było. Na części wędek wprowadzam przemyślane korekty. I co? Woda nagle ożywa! Nie spodziewałem się tak nagłej i szybkiej zmiany akcji. Od godziny 11 w południe do godziny 17 kolejnego dnia rejestruje, aż 13 brań. Petrarda! Jak warto zwracać uwagę na wszystkie nawet najmniejsze detale. Wiem, co mówię! Nauczyłem się tego z wyczynowego spławika, kiedy podczas najczęściej 3-godzinnej tury w zawodach na wyciagnięcie wniosków masz niewiele czasu. Albo działasz i łowisz, albo nie działasz i nie łowisz. Warto cały czas myśleć nad wodą. Analizować swoje wyniki. Wodę cały czas obserwować i co najważniejsze, swoje przemyślenia na bieżąco wdrażać w życie😉.

Tak, to prawda! Detale najczęściej grają pierwsze skrzypce! Wielu z nas nie zdaje sobie z tego sprawy.  Zmiana przynęty, haczyka, przyponu czy też głębokości położenia zestawu lub samego sposobu nęcenia ma tak ogromne znaczenie! Nagle w jednej chwili wprowadzone zmiany mogą nam odwrócić losy całej zasiadki. Nigdy nie powinniśmy się poddawać! Jeżeli nie mamy wyników, szukajmy na ten dany konkretny dzień idealnego rozwiązania dla ryb. To, że kiedyś coś się sprawdzało nie oznacza, że tak będzie zawsze. Każda zasiadka jest inna. Na każdej mamy inne warunki, do których jeżeli się nie dostosujemy, mówiąc kolokwialnie „popłyniemy”.

To była bardzo intensywna doba w której praktycznie nie miałem czasu na nic. Nawet noc, co na Krążnie nie jest takie oczywiste, była nieprzespana. Od 20.00 do 4 rana, co dwie godziny regularnie odnotowywałem brania. Branie, sesja, wywózka i tak całą noc. Na tej zasiadce byłem sam, tak więc wszystkie te operacje szły mi zdecydowanie wolniej niż zwykle. Szły wolniej, ale cały czas byłem skuteczny i to było dla mnie najważniejsze!Nadszedł wczesny wieczór. Zrobiło się ciemno. Spławy ustały. Nastała cisza, którą tak bardzo cenię nad wodą! Wygodnie rozsiadłem się w fotelu. Wziąłem głęboki oddech korzystając z tego, czego na co dzień tak bardzo mi brakuje. Tylko ja i otoczenie mojej ukochanej kaszubskiej wody.  Mimo chłodnych nawet październikowych wieczorów, uwielbiam siedzieć nad wodą i patrzeć. Patrzeć przed siebie. Po prostu na wodę. Wspaniały czas! Wspaniałe chwile…

Dochodziła godzina 19.00, kiedy usłyszałem bez żadnego ostrzeżenia pełen gwizdek z mojego kręciołka. Spodniobuty, czołóweczka, podbieraczek i wędeczka😊. Po minucie stałem już z wędką w ręku po pas w wodzie. Od samego początku nie był to trudny hol. Ryba płynęła w moim kierunku, więc nie sprawiała mi żadnych kłopotów. Kiedy nagle zmieniała kierunek, czuć było jej masę. Nie widząc ryby na spokojnie bez stresu robiłem swoje. Delikatnie holując, sukcesywnie przybliżałem rybę do spotkania z moim podbierakiem. Mijały kolejne minuty, a ryba nie odpuszczała. W końcu tuż przy samym podbieraku nagle wypłynęła na powierzchnię. Czołówkę skierowałem w jej kierunku i bez wahania ją podebrałem. Szczerze mówiąc z początku nawet nie widziałem, co podebrałem. Było ciemno, a ja byłem sam. Moja latareczka ledwo co świeciła. Podebrałem karpia i rozpocząłem kilkunastu metrową drogę do brzegu, ciągnąc za sobą podebraną rybę w podbieraku. Po 2/3 sekundach mojego powrotu na brzeg, opór wydawał się na tyle duży, że musiałem się obrócić i na nią spojrzeć.  Dojrzałem wtenczas rybę, którą określiłem na dobre 20+. Kiedy doszedłem do brzegu i w końcu w pełni zajrzałem w głąb podbieraka nogi mi się ugięły. Zdrętwiałem! Widziałem długą z ogromnym brzuchem wielką rybę. W między czasie zawitali na moje stanowisko sąsiedzi, którzy rzucili mi do wody slinga. Z ich pomocą zaniosłem karpia na matę. Kiedy wygrzebywałem go z siatki podbieraka, zauważyłem krótką płetwę piersiową. Już wtenczas wiedziałem, że moja mata ponownie ujrzała „Delfina”. Tak zwą największą obecnie rybę tego akwenu! Stałem jak w ryty i nie dowierzałem! Po cichu szepnąłem sobie MAM Cię przyjacielu! W głowie głębiły mi się tylko jedne myśli. Ile? Ile waży karp, który na moim ostatnim ważeniu w czerwcu w 2021 roku ważył 27,3kg? Ta chwila były wiecznością. W końcu się doczekałem. Mam 30,4kg! Aktualny rekord łowiska i mój nowy PB! Czy to nie sen…Ta ryba to spełnienie moich marzeń. To kwintesencja mojego zaangażowania w ten zbiornik! Tak w ogóle to dużo nie brakowało, a ta zasiadka nie doszła by do skutku. Mały włos, a musiałbym zrezygnować z tego wyjazdu. Los jak widać chciał inaczej! Niesamowicie się cieszę, że jednak tam byłem i mogłem przeżyć tak cudowne chwile. Wszystko co robię, robię dla siebie. Karpiuje na swoich zasadach! Najważniejsze by dążyć do celu i w żadnym wypadku NIGDY nie wątpić w to, co się robi!

Tak, pobiłem swój rekord. Złowiłem w Polsce karpia z magiczną 3 z przodu. Ustanowiłem aktualny rekord tej kaszubskiej gigantici! Te wszystkie emocje są moje! Chwilę, których w pełni nie sposób opisać słowami. Serce waliło mi jak oszalałe. Wszędzie słyszałem głosy, których wcześniej nie słyszałem. Myśli w głowi wirowały! Moja wyobraźnia sięgała zenitu! W końcu zdajesz sobie sprawę, czego dokonałeś. Spełniasz swoje najskrytsze marzenia. Uświadamiasz sobie, że twoja pasja dała Ci to, co dla Ciebie najważniejsze. To poczucie spełnienia i zadowolenia z tego co robisz. Zdajesz sobie w końcu sprawę, że zrywasz owoc swojej bardzo ciężkiej pracy. Moje ostatnie kilka lat to bardzo intensywna praca na tym akwenie. Czy warto było? Ja odpowiedź znam, a Wy na to pytanie odpowiedzcie sobie sami…Ten październikowy wieczór przeszedł już do historii. Wspólnie z sąsiadami to niesamowite wydarzenie uczciliśmy drinkiem. Chłopaki ze stanowisk obok, Wojtek, Łukasz, Bartek i Damian, których wcześniej na oczy nigdy nie widziałem okazali się wspaniałymi sąsiadami! Przyjazny sąsiad to zawsze skarb! Tym bardziej jak na zasiadkę jedzie się samemu. Dziękuje Wam za całe Wasze wsparcie! Dziękuje za całą udzieloną pomoc w ważeniu i sesji tego okazu. Szczególnie dziękuje Damianowi za cierpliwość i wyrozumiałość przy dokumentowaniu całej okoliczności spotkania na mojej karpiowej drodze tego BIGFISHA z Krążna. Dla takich chwil warto się poświęcać…Poświecenie się jednemu zbiornikowi, to naprawdę nie są łatwe decyzje, ale jeżeli jesteś zdeterminowany i stawiasz sobie najwyższe cele i w pełni przy tym się angażujesz, kwestia sukcesu zawsze jest tylko kwestią czasu. Trzeba tylko w to wierzyć i mądrze pracować!

To była moja kolejna MEGA zasiadka w tym roku. Ten rok jest dla mnie szczególnie owocny! Jeszcze nie miałem takiego sezonu z tak duża ilością złowionych ryb na Krażnie. Małe, większe i w końcu również te największe! Na tej zasiadce wypracowałem 20 brań w tym takiego” konia”. Truskawkę na torcie! Pamiętajcie proszę. Marzenia się spełniają! Trzeba tylko o nie powalczyć😊

Dziękuje wszystkim za wszystkie przesłane gratulacje!

Do zobaczenia nad wodą!