Stary staw, Pstrążna, Krażno – Podsumowanie sezonu 2022

 

Gdybym miał opisać moją zeszłoroczną karpiową przygodę w dwóch słowach, napisałbym tak. Sezon życia! I co najważniejsze wszystko na Polskich łowiskach. Nie trzeba jeździć po Europie, by łowić duże i dużo😉. Do każdego wyjazdu staram się podchodzić najlepiej jak potrafię. Analizuje pogodę oraz zapiski z lat ubiegłych. W zależności od pory roku zwracam również dużą uwagę na samą taktykę. Każdy wyjazd mam w pełni zaplanowany i przemyślany. Nic nie pozostawiam przypadkowi. Kiedy podsumowałem całość i ujrzałem wynik końcowy w pełni zrozumiałem, czego w minionym sezonie udało mi się dokonać. Dla mnie PETARDA! W sezonie średnio udaje mi się wygospodarować czas na 7/8 wyjazdów. W tym dwa wyjazdy dłuższe. W 2022 roku było to sześć wyjazdów na moje ulubione Krążno oraz po jednym wyjeździe na Stary Staw i Pstrążną. Łącznie wyciągnąłem 181 ryb (karpie i amury) z wagą przeszło 2 tony.

Na macie udało mi się położyć karpia 30+.  To mój nowy PB. Tą rybą ustanowiłem aktualny rekord łowiska Krążno. Z większych karpi dodatkowo chciałbym wyróżnić 8 karpi powyżej 20kg oraz dwie ryby o włos bliskie tej magicznej cyfry (19,8 i 19,9). Jednym słowem, sezon marzenie!!!Wiosną moją przygodę rozpocząłem na Starym Stawie. To jest mój nowy cel od dwóch lat. Robię wszystko, by każdej wiosny usiąść tam na kilka dni. Poczuć ten niesamowity klimat małej kameralnej wody. Wdepnąć w gęsie odchody😊 i słuchać ich całodziennego wiecznego skrzeczenia😊. Kto tam był, to wie o czym mówię😉. Tak czasami wygląda obcowanie z naturą. Co roku na tym zbiorniku gniazdują gęsi, więc można powiedzieć, wiosną jest tam duży harmider w pozytywnym tego słowa znaczeniu.  W sezon wszedłem z przytupem. Pierwsza ryba i od razu 19+! Takie otwarcie… Jaki wtenczas byłem wniebowzięty. Miałem w sobie tyle szczęścia i spełnienia! Ta woda nie jest łatwa, a przez te kilki dni przechytrzyłem, aż 14 karpi! Jak dla mnie rewelacja!Kierunek na Kaszuby obrałem na przełomie maja i czerwca. I tam prócz jednego wyjazdu na Śląsk łowiłem już do końca roku. Rozpoczynając zasiadkę trafiłem niestety na tarło. Dodatkowo pogoda nas nie rozpieszczała. Co roku takie ryzyko świadomie ponoszę. Raz się uda, a raz nie. Życie…Rybki w tym czasie nie myślały o pobieraniu. Wyniki ogólnie były mizerne, ale i tak wyjechałem spełniony. Na macie przez tydzień położyłem 10 karpi. Co najważniejsze, wypracowałem karpia 20+, którego nigdy wcześniej na macie nie miałem. Ta ryba w pełni zrekompensowała wynik na tym wyjeździe!W czerwcu na zaproszenie mojego śląskiego przyjaciela wybrałem się na łowisko Pstrążna. Kiedyś regularnie, co roku odwiedzałem ten akwen, ale ostatnimi czasy zrezygnowałem. Powód jest jeden. Zbyt częsty niski stan wody na tym zbiorniku. Tym razem niestety również trafiłem na takie warunki☹. W najgłębszym miejscu na moim stanowisku miałem 1m wody! Mimo wszystko udało się wypracować kilka rybek w tym pięknego azjatę.Lato to głównie czas mojej jakże, co roku mocno wyczekiwanej wakacyjnej zasiadki. To czas, w którym na dłużej mam przyjemność zagościć nad tą piękną kaszubską wodą. Latem przy naturalnym pokarmie o rybę zawsze jest trudniej, jednakże ten rok udowodnił, że nawet latem przy temperaturach +30 stopni można złowić mnóstwo pięknych ryb. Ta zasiadka na pewno przejdzie do historii. Łącznie z Gosią wypracowaliśmy niespełna 860kg (tylko karpie i amury)! To był trudny wyjazd, ale jakże dla nas owocny. Tyle ryb w tym kilka pięknych rodzynków 20+. To były moje karpiowe wakacje marzeń!Jesień. Z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że w minionym roku była to moja prawdziwa „złota jesień”.  Trzy zasiadki (wrzesień, październik, listopad) i mnóstwo przepięknych ryb na macie. To był czas, w którym wszystkie aspekty niemożliwe stały się możliwe. Z zasiadki na zasiadkę rozkręcałem się łowiąc piękne, waleczne i duże karpie.

We wrześniu warunki, które zastaliśmy były moje wyśnione. Wiatr, temperatura i to stałe ciśnienie. Wszystko książkowo. Zastając takie warunki to musiało się udać. Byłem też jeszcze mocno nakręcony po mojej wakacyjnej zasiadce, która tak naprawdę niedawno miała miejsce. To był wspaniały czas! Na macie położyłem 22 karpie. Trzy dwudziestki plus jeden karp 19,8kg. O czym więcej mogłem marzyć?W październiku przyszło mi wędkować samemu. Była to dla mnie druga samotna zasiadka w tym roku. Nie ukrywam, że zawsze jest trudniej, ale lubię czasami zostać sam na sam z wszystkim tym, co mnie na zasiadkach otacza. Wyciszyć się i w pełni zintegrować z przyrodą. Takie momenty lubię najbardziej. Cisza i spokój. Tylko ja i natura. Jedynym minusem takich wyjazdów jak dla mnie oczywiście, bo wiem, że co niektórzy doskonale sobie z tym radzą jest sesja fotograficzna. Lubię, kiedy zdjęcia są dopieszczone. Kto nie lubi prawda? Na tej zasiadce przeżyłem coś na co cierpliwie czekałem latami. Jeździłem, robiłem swoje i wyczekiwałem. W końcu się pojawiła. Ryba z magiczną 3 z przodu. Karp wziął niespodziewanie. Było to o zmroku wśród brań innych karpi tego dnia. Nawet podbierając tego smoka nie widziałem do końca z czym mam do czynienia. Nie wiedziałem, że mam Delfina, a tak zwą tą rybę. Dopiero na macie, kiedy zacząłem wyciągać ją z podbieraka zobaczyłem, co udało mi się wypracować. Ogromny długi karp z wielkim brzuchem. To była potężna dawka szczęścia! Prawdziwa bomba!Listopad to już czas totalnej magii! Łowisko zastaliśmy martwe, a wyjeżdżaliśmy tacy spełnieni. Przy kilku złowionych karpiach na całym jeziorze, moje 14 sztuk, a łącznie z kolegą Henrykiem 22 sztuki robiły na mnie ogromne wrażenie! To był technicznie bardzo trudny wyjazd. Z taktyką i miejscem wstrzeliliśmy się w przysłowiową dychę. Wszystko co miało zagrać, zagrało! Dopracowałem każdy szczegół zestawu, zanęty czy przynęty. Udało się! Najbardziej cieszyłem się z tego, że nie „grała” tylko jedna miejscówka, a regularnie łowiliśmy karpie z wszystkich „patyków”.Ten listopadowy wyjazd był zwieńczeniem całego sezonu. Rok z niesamowicie piękną dla mnie przygodą. Cieszę się, że z powodzeniem wróciłem na Stary staw, który otworzył mi ten sezon w sposób niebywały. Dziękuje również mojej ukochanej kaszubskiej perełce, że była dla mnie tak łaskawa! Kolejny rok cieszę się z tego co robię. Cieszę się, że wokół siebie otaczają mnie ludzie, dzięki którym w pełni mogę realizować się w mojej pasji. Dziękuje również, że to ja mogłem być tym szczęśliwcem, który ponownie na Krążnie podniesie z maty karpia 30+. To naprawdę dla mnie dużo znaczy!Takie sezony utwierdzają mnie w przekonaniu, że marzenia się spełniają. Od marzeń wszystko się zaczyna. Warto marzyć i warto te marzenia urealniać. Jeżeli chcesz odnieść sukces, a to zawsze jest tylko kwestią czasu, musisz zrozumieć, że najwięcej zależy od Ciebie samego. To my jesteśmy odpowiedzialni za to, co i jak robimy. To głównie od naszej pracy zależy, kiedy sukces będzie w ogóle możliwy. Oczywiście każdemu z nas również potrzebne jest szczęście. Bez tego zawsze będzie trudniej. Jeżeli jesteś w sytuacji zmęczenia, zniechęcenia, nie masz zadawalających dla siebie wyników, namawiam Cię do refleksji. Usiądź, przeanalizuj i zastanów się co robisz źle, co możesz zmienić/poprawić, następnie działania wdrażaj w życie, a wyniki zapewniam Cię przyjdą same.

Życzę wszystkim samych sukcesów w nadchodzącym sezonie. Maty pełne karpi!

Z karpiowym pozdrowieniem!