Krążno ZIG RIG
Kiedy przychodzi lato, a temperatury sięgają zenitu, skusić karpie do brania z dna nie zawsze jest takie łatwe. Ryby często stoją w toni i krótko mówiąc „leniuchują”. Tak było miedzy innymi w lipcu na mojej ostatniej zasiadce na Krążnie. W takich przypadkach świetnie sprawdza się zig-rig. Czy warto inwestować czas w to rozwiązanie?
Nad wodę dotarliśmy w środę, bardzo późnym popołudniem. Woda przy powierzchni miała 26 stopni! Tafla wody bez żadnej zmarszczki. Istna „zupa”. Zmontowaliśmy zestawy, uszykowaliśmy zanętę i zestawy wylądowały w wodzie. Wszystkie poszły na dno. Noc przebiegła spokojnie. Wczesnym rankiem obudził nas szybki, ale bardzo krótki, intensywny odjazd. Budząc się z odgłosu centralki, już wiedziałem z jakim przeciwnikiem mam do czynienia. Takie nagłe, krótkie zrywy, może robić tylko amur! Nie myliłem się. To było branie amura. Nie była to żadna torpeda, ale jak zawsze przy holu amura były emocje!
Krążno, jak wiemy jest wodą głęboką, więc kiedy nastaje upał, zawsze wyciągam „działo” zwane zig rigiem. To coś, co pozwala nam często, nie zjechać na zero. To metoda, która pozwala nam dotrzeć do miejsc w których w danej chwili ryby przebywają. Często jest to nasza ostatnia deska ratunku. To jest metoda, która nie rzadko, ratuje nam tyłek.
Podejmując decyzję wyboru położenia zestawu, na dno, czy na zig-rig, najczęściej bazuje według tego samego klucza. Na początek zawsze wszystko idzie na dno. Obławiam wszystkie znane mi miejscówki, a ponieważ na Krażnie ryba bardzo lubi brać w dzień, to czas na sprawdzenie sytuacji, pozostawiam nie krótszy, niż pełna doba, a nie rzadko dwie. I tym razem nie było inaczej. Przez niecałe dwie doby złowiliśmy, co prawda kilka ryb, ale ewidentnie było widać, że ryba jest gdzieś indziej. Gdzie? W toni! Decyzja mogła być tylko jedna. Po jednym kiju, zmontowaliśmy zestawy na ziga i kije równo w piątek w południe wylądowały w miejsca, gdzie ryby regularnie się pokazywały. Do godziny 20.00 z ziga z dwóch wędek mieliśmy już 8 ryb na macie w tym rodzynka 19kg. Brały jak w amoku! Wywiezienie, do pół godziny i strzał. O dziwo ryb poniżej 10kg było niewiele. Moja taktyka na ziga jest niebywale prosta! Podstawa to dobrze naładowane akumulatory w łódce i szeroko otwarte oczy. Obserwuje wodę i szukam ryb po spławach, a czasami tylko po oczkach. Jak już je namierzę, bardzo przydaje się echosonda, która podpowiada mi głębokość, na której mam postawić przynętę. Staram się zestaw kłaść na ścieżce przemieszczania się ryb, tak by płynąc, po prostu napotykały na moją kulkę. Woda jest czysta, także zapewniam Was, karp kulkę szybko zlokalizuje. Wywożąc zestaw w ogóle nie nęcę! Kiedyś to robiłem, natomiast po testach nie widziałem żadnej różnicy odnośnie ilości brań z nęceniem i jego brakiem. Wręcz zauważyłem, że na zestaw nie nęcony, brały większe ryby. Zapewne nie jednemu z Was, wyda się to dziwne, ale to są moje spostrzeżenia na tym jednym konkretnym akwenie. Zawsze bazuje na swoich doświadczeniach, a nie powielam tego, co robią inni.
Na Krążnie często moim przyłowem na ziga są sumy, a właściwie bardziej ich młodzież. Można powiedzieć, że latem mam je na kijach regularnie. Kilkunastokilogramowa młodzież na zestawy zigrigowe to zawsze mega emocje. Można powiedzieć, przeciąganie liny, więc przyjemności z holu nigdy nie brakuje.
W piątek po południu przyszła burza, po której nastąpiła zmiana pogody. W powietrzu w końcu pojawiła się większa ilość tlenu, zapewne w wodzie było podobnie! Woda się wymieszała. Wiatr zmienił kierunek na północy. Mimo, że mieliśmy jeszcze brania na ziga, to był to dla mnie również sygnał, że dno w końcu odpali. Po raz kolejny, nie myliłem się. Odpaliło! Od piątku popołudnia do niedzieli rana łowię kilkanaście karpi w tym jednego, którego szczególnie zapamiętałem. Piękny lampas, prawda?
Do samego końca zasiadki, dalej ćwiczyłem ziga, natomiast udało mi się już tylko przechytrzyć 3 karpie w tym jednego centralnie w nocy. W sumie na ziga, przez 2 doby, udało nam się złowić kilkanaście sztuk, co stanowiło 40% wszystkich złowionych ryb na tej zasiadce. Czy warto było? Na to pytanie sami musicie już sobie odpowiedzieć. I na koniec jedna bardzo ważna rzecz! Zig ma jeszcze jedną dużą zaletę. W wielu wypadkach ratuje rybom życie. Ryby z pływającymi żyłkami niestety nie są rzadkością, a przy tej metodzie, ryby często potrafią się zaplątać w zestaw. I tym razem, udało nam się uwolnić kolejną rybę z takiej pułapki…
Do zobaczenia nad wodą!