Krążno – bank rozbity!

 

 

Takiej pogody w listopadzie jeszcze nie miałem, choć co roku na Święto Niepodległości kończę oficjalnie sezon. Co prawda słońca nie wiele ujrzałem, ale za to temperatura powietrza w nocy 8-10 stopni robiła swoje. W dzień było delikatnie cieplej. Słupek rtęci wzrastał o 2/3 stopnie. Co najważniejsze, przez te ciepłe noce woda nie ochładzała się szybko. Temperatura wody wynosiła 9,6 stopnia, więc jak na tą porę roku w mojej ocenie była bardzo wysoka.

Biorąc pod uwagę aurę, którą zastaliśmy szybko rozbiliśmy obóz. Pogoda była niepewna, a ciemno robiło się szybko. Bezzwłocznie uzbroiłem zestawy i wziąłem się za przygotowanie zanęty. W końcu niespełna trzy godziny po przyjeździe, zestawy wylądowały w wytypowane miejsca. Jakie było moje zdziwienie, kiedy 40 minut od wywózki usłyszałem terkot wolnego biegu. Dlaczego tylko terkot? Pomagałem z wywózką koledze na stanowisku obok, a centralkę jak to często u mnie zwykle bywa, miałem mocno wyciszoną. Dodatkowo zostawiłem ją na stoliku. Na szczęście w tej ciszy i skupieniu wraz z sąsiadami, którzy nas odwiedzili, usłyszeliśmy uciekającą żyłkę z kołowrotka😉. Mimo listopada była to mega rolka!Ta ryba rozbiła bank! Pierwsze branie, tak szybkie i od razu 20+. Rewelacja! Po tak owocnym mijającym sezonie, nawet o tym nie marzyłem! Moim celem na tej zasiadce był codzienny kontakt z jakąkolwiek rybą. W takich warunkach nigdy nie narzekam. Istotne było dla mnie, by w ogóle coś się działo. Od południa do wieczora wypracowałem jeszcze trzy brania. I co najważniejsze, każda ryba na inny kij. Dodatkowo, kolega na stanowisku obok tego popołudnia również położył na macie trzy ryby. Moje taktyczne przewidywania sprawdziły się w kilku miejscach na dwóch różnych stanowiskach. To nie był przypadek! Już wtenczas wiedziałem, że do tej zasiadki przygotowałem się perfekcyjnie! Ewidentnie niezależnie od miejsca położenia zestawów ryba chciała współpracować. Nie był to fart jednej miejscówki, a moje świadome podejście do późno jesiennego karpiowania, które od pierwszego do ostatniego dnia zasiadki codziennie owocowało😊.Kolejny dzień praktycznie upłynął podobnie. Po porannej przewózce brania zaczynały się w okolicach wczesnego południa. Tak trwały do wieczora. Noce w pełni przespaliśmy. Codziennie, mimo zmieniającego się ciśnienia i wiatru rybki brały. W ciągu trzech dni ciśnienie wzrosło, aż o 22hpa. Ryby o dziwo dalej chciały pobierać. To było dla mnie mocno zastanawiające i zarazem fascynujące! Takie wzrosty, a w żadnym dniu w braniach tego nie odczułem. Zburzyło to trochę moje myślenie o ciśnieniu. Żyłem w pełnym przekonaniu, że ryby zawsze reagują na ciśnienie. Ten przykład pokazał, że nie koniecznie tak musi być. Myślę, że mogło być to związane z porą roku i temperaturą wody. Nie mniej jednak, znowu się o czymś nowym dowiedziałem i znowu czegoś nowego się nauczyłem😉.Nastała sobota. To była pierwsza poranna pobudka na tym wyjeździe. Trafiła się jedna z kilku ryb poniżej 10kg. Dzień zapowiadał się dobrze. Jak można było po tym braniu wywnioskować, rybę nadal mieliśmy w łowisku. Systematyczne, ale drobne nęcenie, zawsze pozwala utrzymać dłużej rybę w łowisku. Karpie mają czuć, szukać, ale nigdy nie zaspokajać głodu😊. O godzinie 11 mimo delikatnego holu zaliczyłem drugą spinkę tego wyjazdu. Nie upatrywałem w sobie żadnych błędów. Jak każdą z poprzedniczek holowałem niezmiernie delikatnie. Najwidoczniej ta ryba zbyt delikatnie się zapięła. Na takie sytuację nic nie poradzimy. Czasami tak bywa. Kolejne brania to już zupełnie inne historie. Po godzinie 13 ma miejsce kolejna rolka. Hol prócz kilku mocniejszych odjazdów, nie sprawił mi żadnych większych problemów. Kilka młynków przy podbieraku i moje kolejne 20+ tego wyjazdu zaparkowało w siatce. Co tu się wydarzyło….Już po pierwszym dniu patrząc na porę roku, w której przyszło mi karpiować byłem spełniony. A co mam myśleć teraz? Po tym holu, gdy łowię kolejnego, jeszcze większego, jesiennego konia zabrakło mi słów. Była tyko duma i radość! Było to moje 15 branie😊 tego wyjazdu.Kiedy ogarnęliśmy sesje i ponownie wywieźliśmy kij, mieliśmy chwilę, by uzmysłowić sobie jaki w ten listopadowy czas “wykręciliśmy” wynik. Tyle pięknych i dużych karpi. W dodatku o tak zimnej porze roku. Ta sytuacja wzbudzała we mnie wyjątkowe emocje. Cieszyłem się! Skłamałbym, gdybym napisał, że było inaczej. Ale największą satysfakcję przyniosła mi sama regularność brań, którą w tak trudnych warunkach wspólnie z kolegą na dwóch różnych stanowiskach rejestrowaliśmy. Na całym zbiorniku za wyjątkiem pojedyńczych ryb, nie łowił nikt. Cieszyłem się, że moje podejście do zimnego łowienia dało mi tak wspaniały wynik. Byłem z siebie bardzo zadowolony!  Wiecie jak to jest. Jak do wszystkiego dochodzicie samemu, to sukces zawsze smakuje podwójnie😉.Do tej zasiadki przygotowywałem się bardzo starannie. Skrupulatnie przemyślałem każdy szczegół. Zanęta, przynęta czy sam zestaw końcowy. Pamiętajcie, że najczęściej diabeł tkwi w szczegółach! Nie ma złotej kulki! Miejscówka również nie przyniesie nam brań, jak nie pomyślimy o całej reszcie. To jest układanka, która składa się z wielu klocków. Tylko zebranie wszystkiego w całość, plus oczywiście szczęście, bo ono zawsze jest niezbędne, pozwoli nam odnieść sukces. Na tej zasiadce udało mi się obrać skuteczną taktykę, która przyniosła oczekiwane rezultaty. Udało mi się również dobrze wytypować same miejsce położenia zestawów (brania mieliśmy z każdego kija). Niby wszystko takie proste, a zarazem tak trudne…

Nasza zasiadka dobiegała końca. Od ostatniego brania mijała godzina. Na kolejnym kiju usłyszeliśmy branie. Tym razem bardzo stonowany, ale ciągły powolny odjazd. Branie sprawiało wrażenie, że ryba nawet nie czuje, że jest na haku. Żadnego dziwnego szaleństwa. Była to ostatnia ryba sezonu 2022. Mój największy pełnosłuski z Krążna!Takie zasiadki w listopadzie u schyłku sezonu to dla mnie paliwo na cały zimowy letarg. Cóż innego mógłbym pragnąć? Wypracowałem przez te kilka dni 16 brań z czego 14 karpi położyłem na macie. Codziennie systematycznie doławiałem po kilka ryb. Nie uczepił się żaden leszcz czy jesiotr😊. Poniżej 10 kg złowiłem 4 karpie. Reszta w przedziale do 23,6kg w tym 6 sztuk powyżej 15kg. Miód na moje serce. Czułem się szczęśliwy i spełniony. Zima to czas przemyśleń i planów na nowy kolejny sezon. Powodzenia!