Krążno – majowe wyzwanie

 

 

Kiedy przyjechaliśmy nad wodę, rokowania były dobre. Ciśnienie, co prawda zastaliśmy wysokie, ale w miarę ustabilizowane.  Wiatr wiał z kierunków zachodnio – północnych. Temperatura powietrza wynosiła 15 stopni. Jedynie, co mnie zaskoczyło to niska temperatura wody, która wynosiła 12,4 stopnia. Wody głębokie, jak dobrze wiemy mają, to do siebie, że niestety dłużej się nagrzewają. Jak dołożymy do tego opóźnioną w tym roku wiosnę oraz noce, w których temperatura oscylowała po kilka stopni, to czego innego – czytaj lepszego, mogliśmy się spodziewać.

Samo obozowisko dzięki koledze Szymonowi udało nam się rozbić szybciej. A ten ruch pozwolił nam tuż po godzinie 13, ulokować nasze zestawy na wysondowane miejscówki. Woda ewidentnie żyła! Wszędzie w okolicach naszego stanowiska było widać spławy. Karpie były blisko i co najważniejsze żerowały. Moje przypuszczenia potwierdziły się szybko. Po 0,5h od ostatniej wywózki, usłyszeliśmy pierwszy odjazd. Od tego momentu kije rozjechały się na dobre, a my otrzymaliśmy potwierdzenie tego, co widzieliśmy na wodzie😉.

Do godziny 20.00, czyli przez 7 godzin odnotowałem 11 brań i tyle też karpi wylądowało na macie. Oj, było co robić😊. Brania praktycznie były z wszystkich patyków, które miałem rozstrzelone we wszystkich kierunkach. Karpie były wszędzie. Brały na wszystkich głębokościach od 6 do 8m i na różne przynęty. Brały mniejsze i brały większe. Ewidentnie chciały gryźć i ku naszej uciesze to czyniły! Jeden z nich to liga ciężka, tak więc pierwszego dnia zasiadki dorwałem już niezłego klocka.Na Krążnie z takich sytuacji ZAWSZE należy korzystać w 100%. Tym bardziej, jak w powietrzu wisi zmiana pogody, a precyzyjniej mówiąc – zmiana kierunku wiatru. Ryba tak jak szybko przychodzi, niestety tak szybko odchodzi. No i tak było tym razem. W czwartek pogoda uległa zmianie i po rewelacyjnej środzie pozostały już tylko wspomnienia😊. W czwartek na macie lądują u mnie już tylko 3 karpie. Nadal z wyników byłem bardzo zadowolony, ale przyznacie, że różnica pomiędzy dniami jest ogromna! W takich momentach, kiedy aura pogodowa odwraca się od mojego stanowiska, ryby najzwyczajniej w świecie odpływają. W konsekwencji brania zanikają. Jak na większości wód największą robotę robi wiatr! Nie mamy na niego wpływu, więc rezerwując zasiadkę zawsze podejmujemy to ryzyko. Jednemu się uda, drugiemu nie. Niestety tak to wygląda.Nadszedł piątek. Pomimo nieatrakcyjnego dla mnie wiatru cierpliwie czekałem na popołudnie. Na tym stanowisku brania popołudniową porą to norma. Rano i w nocy brania są niezmiernie rzadko, choć nie twierdzę, że ich w ogóle nie ma – pracuje nad tym😉. Siedzieliśmy na stanowisku 10 i 11, a więc na południowym brzegu tego akwenu. Kto tu jeździ ten wie, że w nocy i do południa po tej stronie akwenu o rybę jest dużo trudniej, niż od strony zachodniej czy północnej. Ryba ma swoje ścieżki i upodobania, więc o różnych porach dnia jest gdzie indziej. Tak to już jest tu od lat! Te stanowiska nie przynoszą brań przez całą dobę, ale coś w sobie mają. Coś, co mnie do nich przyciąga. Niewątpliwie mają swój niepowtarzalny klimat! Bardzo je lubię😉W piątek ku mojemu zaskoczeniu mimo niesprzyjającego wiatru, a wiatr wiał ze wschodu i to nie słabo, to ryba nadal chciała współpracować. Co prawda w ograniczonym miejscu, ale najważniejsze, że jeszcze tam była i nadal miała ochotę podnosić. Wypracowałem 4 karpie.  Tego przy takich warunkach pogodowych akurat się nie spodziewałem! Było świetnie! Można myśleć i mówić co się chce, ale kiedy na tym zbiorniku wieje od wschodu, tym bardziej wiosną, kiedy ryba dodatkowo podąża też za cieplejszą wodą, karpie łowi praktycznie zachodnia i północno-zachodnia część zbiornika. Kto trafi ten łowi😉

Nastał kolejny wieczór, a ja musiałem znów czekać na kolejny dzień. W nocy nie ukrywam również próbowałem swoich sił. Jeden zestaw przewiozłem bliżej, drugi dałem na srticte głęboką powyżej 10m wodę. Niestety ten zabieg nic nowego nie wniósł. W sobotę, kiedy ryba już ewidentnie przemieściła się w inną część zbiornika miałem krótki, ale jakże owocny epizod. W ciągu 1h miałem 4 brania na trzy wędki. Trzy karpie spotkały się z moją matą. Kolejny dzień i kolejne zaskoczenie. Mimo utartych, sprawdzających się od lat schematów, nigdy nie powinniśmy się poddawać! Krążno potrafi zaskoczyć! Brania tych ryb odebrałem, jako typowych maruderów, którzy nie nadążyli za stadem😊. Brania były co prawda przez chwilę, ale bardzo się z nich ucieszyłem. Na tej zasiadce, każdego dnia byłem skuteczny i to było dla mnie najważniejsze. W niedzielę z rana szybko się zwinęliśmy i ruszyliśmy w drogę. Była to dla mnie MEGA zasiadka! Mimo zmieniających się warunków, codziennie dłubałem ryby. W sumie udało mi się położyć 21 karpi na macie, w tym kolejną 20-stkę z mojej kaszubskiej magicznej wody. Nie oszukujmy się, przy zastanych warunkach na tym stanowisku mogło się to skończyć dużo, dużo gorzej… Odliczam już czas do mojej kolejnej wizyty na tym stanowisku😉.

Pozdrawiam wszystkich miłośników Krążna!