Stary Staw – 42h i 15 brań
Mówiąc w skrócie, siadło! To było niesamowite starcie. Szybkie, krótkie, ale za to bardzo owocne. Przez 1,5 doby, a w dwie nocki, wypracowałem 15 brań z czego 14 ryb przywitało się z moją matą. Żeby było ciekawiej w przeciągu 22h łowie tą samą rybę. Dwie wypracowane ryby byly poniżej 10kg, jedenaście ryb między 12, a 16kg i jeden 19+.
Nad wodę przyjechałem w piątek popołudniu. Z racji, że postanowiłem spać pod brolką rozbicie samego obozowiska nie trwało długo. Przez cały ten czas przygotowań w obrębie mojego stanowiska nie zauważyłem żadnego spławu. Przygotowałem wędki, zanętę i zestawy powędrowały do wody. Nie znam tego stanowisko, dlatego całkowicie zdałem się na intuicję. Podszedłem do tego standardowo. Jedną wędkę postawiłem na głęboką wodę, a druga na płytszą cześć mojego stanowiska. Jakie było moje zdziwienie jak już po paru godzinach, usłyszałem rolkę. Innymi słowy mogłem się już cieszyć z pierwszego pięknego karpia.
Kiedy zrobiło się ciemno nastąpiło kolejne branie. Równo o północy nastąpił krótki, ale jakże intensywny odjazd. Pomyślałem sobie skąd ja to znam? Szybko po podniesieniu wędki i krótkim holu zorientowałem się z kim mam do czynienia. Na karasia, który lubi psocić się na SS odjazd był zbyt silny. Opór w holu był jakoś mizerny. To mógł być tylko amur. Nie myliłem się.
Ta noc była magiczna! Branie, hol, sesja, wywózka, chwila snu i znowu to samo. Sam nie wiem, kiedy podczas holowania kolejnej ryby zaczęło świtać. Tak minęła ta noc. Było intensywnie, owocnie i bez snu. Między 20, a 8 rano wypracowałem 9 brań. Brania były z otwartej głębszej części zbiornika, ale też z pod brzegu z płytszej miejscówki.
Po godzinie ósmej wszystko się uspokoiło. W końcu miałem chwilę by odpocząć. Odsapnąć po tej ciężkiej nocy i choć na chwilę się przespać. Przy letnich upałach nie jest to takie proste, dlatego chciałem wykorzystać moment, kiedy słońce nie oddawało jeszcze w pełni ciepła. W dzień w porównaniu do nocy działo się dużo mniej. Z pod brzegów nie było nawet piknięcia. Albo zestaw był zbyt widoczny, albo ryby się tam nie kręciły. Wszystkie brania w dzień miałem z otwartej wody. Zestawy kładłem na delikatnej warstwie mułu, nęcąc przy tym naprawdę bardzo skromnie. Dosłownie 5-6 kulek fi20 i nic więcej. Pamiętajmy, że w takich zbiornikach latem jest mnóstwo pokarmu naturalnego, więc naszą rolą powinno być zaciekawienie ryby, a nie ich nakarmienie.
Zbliżał się wieczór, a ja powoli przygotowywałem się do nocki. Ponownie wywiozłem zestawy, upewniając się, czy wszystko z zestawami jest w porządku. Zmęczony szybko zasnąłem. Obudził mnie kolejny mocny odjazd. Na ile to było możliwe szybko zameldowałem się przy kiju. Po 15 minutowym holu mogłem cieszyć się kolejnym pięknym karpiem.
Mimo ochłodzeniu i padającego praktycznie całą noc deszczu tej nocy ryby dalej chciały współpracować. Do rana wypracowałem w sumie jeszcze 4 brania. Tym razem najwięcej działo się z płytszej części wody. I to jest w tym sporcie niesamowite. Jednej nocy masz brania z głębokiej otwartej wody, a w drugiej tylko z płytkiej. Ciągle trzeba obserwować, analizować i działać😉.
Do zobaczenia nad wodą i powodzenia!