Stary staw wiosną 20+
Kolejne moje odwiedziny na tej kameralnej żwirowni zakończone pełnym sukcesem! A patrząc na warunki w jakich przyszło mi się zmierzyć, nie zapowiadało się dobrze.
Wniosek z tego płynie jeden. Pogoda jest ważna, ale nie jest najważniejsza!
Kiedy przyjechałem nad wodę zastałem zimny, przenikliwy do szpiku kości północny wiatr. Ciśnienie skakało to w górę i w dół. Temperatura wody oscylowała w granicach 8,8-9 stopni. W powietrzu nie było nic cieplej. To nie były wymarzone warunki atmosferyczne, ale z drugiej strony patrząc na porę roku czego innego mogłem się spodziewać…Mówiąc krótko, ryba była bardzo daleka od głębokiego żerowania.
Nie widziałem spławów czy innych tego typu oznak! Ewidentnie karpie nie były aktywne. Kiedy dowiedziałem się, że od zejścia lodu złowione zostało w sumie około 10 karpi, a w ostatnim tygodniu praktycznie złowione zostały tylko pojedyncze ryby, to od razu postawiłem na stricte głęboką wodę. Założyłem, że karpie po krótkotrwałym ociepleniu, a powrocie chłodu, wróciły do swoich zimowisk, czyli na głębszą wodę. Szybko zorientowałem się, że nie była to do końca trafna decyzja! Mimo przenikliwego zimna i niskiej temperatury wody, karpie pływały już we wszystkich strefach zbiornika. Nie zaprzeczę, iż z głębokiej wody, jeżeli tak to mogę nazwać (3,3-3,5m) wyciągnąłem połowę swoich ryb, natomiast druga połowa skusiła się na głębokości 1,8-2m.
To jest przykład, że nigdy nie można czegoś zakładać na 100%. Nawet, jeżeli pogoda Ci o tym mówi. Z racji temperatury, zanętę podawałem w wersji minimalistycznej. Garść drobnego 4mm pelletu plus kilka kulek i to wszystko. Sukcesem było zaciekawienie ryb, nakierowanie ich na zestaw, a nie ich karmienie. Pamiętajcie o świętej zasadzie, która obowiązuje nie tylko w karpiarstwie, ale prawie w całym wędkarstwie. Dorzucić zanętę zawsze można, ale wyciągnąć już nadmiar nie ma jak. Każde przekarmienie nieżerujących karpi, tym bardziej o tej porze roku, kończy się brakiem brań. Dawka musi być taka, żeby to, co jest dla karpi potencjalnym pokarmem zostało zauważone, a karpie schylając się do zanęty, muszą trafić od razu na przynętę na włosie. Tak więc ważna jest prezentacja przynęty. Świetnie w takich sytuacjach sprawdza się mały pop-up. Minusem tego schematu na Starym stawie jest niechciany przyłów karasi czy dużych płoci. Trochę tego tam pływa…
Najważniejsze to umieć dostosować się do zastanych warunków. Karpiowanie w wiosennym okresie zawsze jest ryzykiem. Rezerwując zasiadkę wczesną wiosną, nigdy nie wiemy, czego możemy się spodziewać. Na pierwszym miejscu zawsze stawiam na miejsce położenia zestawu. Biorę pod uwagę kierunek wiatru, nasłonecznienie, a w konsekwencji na temperaturę wody, która potrafi różnić się o 1-2 stopnie w zależności od miejsca na zbiorniku. Jeżeli zminimalizujesz zestaw, odchudzisz zanętę, a zestaw położysz w miejscu, gdzie karpie nie pływają nic z tego nie wyjdzie☹.
Przy takich temperaturach i chimerycznym żerowaniu ryb, tylko odpowiednia taktyka może przynieść Ci sukces. W pierwszy dzień zasiadki zawsze kładę zestawy w różnych miejscach. Później obserwuje i reaguje. Pamiętajmy, że ryby, które są widoczne w dzień, w nocy nie rzadko żerują w zupełnie w innych miejscach. Ważne jest również byśmy zrozumieli, że nie zawsze przy typowaniu miejscówki, ryby będą widoczne na echo. Jeżeli stwierdzisz, że ryba musi się tamtędy przemieszczać, lub jest to miejsce, w którym ryba powinna żerować, mimo braku oznak karpi na echo nie bój się położyć tam zestaw. Czucie i przewidywanie, które miejsce w danej chwili jest najlepsze na Twojej zasiadce, to połowa sukcesu. Nazywa się to czytaniem wody. Nad wodą trzeba ciągle myśleć i analizować. Ważna jest elastyczność i podejmowanie decyzji adekwatnie do sytuacji. Czasami bardzo trudnych dla nas decyzji! Ta ryba jest między innymi tego przykładem😊.
To był świetny początek sezonu! Osobiście lubię takie „dłubanie”. Szukasz, kombinujesz, analizujesz i boom branie! Daje mi to ogrom satysfakcji.
Wypracowałem 12 brań i żadna ryba mi nie spadła. Skuteczność – z tego należy być dumnym! Jedna rybka trafiła się poniżej 10kg i jedna powyżej 20kg.
Jest to kolejny rok, który pozwala mi jeszcze lepiej poznać ten zbiornik. Znalazłem nowe miejsca, które na przyszłość rokują. Żwirownie z racji różnorodności dna nie są łatwymi akwenami w obławianiu. Dlatego trzeba jeździć i poznawać dany zbiornik. Jak poznasz zwyczaje ryb, ich wędrówki, przyzwyczajenia, to przybliżysz się do poprawy swoich wyników. A oto w tym głównie chodzi. Miło spędzić czas nad wodą i cieszyć się złowionymi rybami😉.
Powodzenia!
Zapraszam również na
Instagram oraz tiktok😉 “karpiowymtropem”