Łódka HUNTER650

 

 

 

 

Z racji, że mało jest opisów, samych użytkowników, postanowiłem na bazie moich kilkuletnich doświadczeń, opisać moją „łajbę”. Może pomoże to komuś w podjęciu decyzji i wyboru swojej jednostki pływającej. Mowa tu o łódce HUNTER 650 z firmy Prolam + ECHO TOSLON.

Łódką, mimo swoich sporych gabarytów pływa się niezwykle „lekko”. Jest stabilna i przy tym bardzo zwrotna. Wysokie położenie komory umożliwia wywożenia pva bez obawy o zamoczenie. Komora podzielona jest na dwie niezależne klapy. Istnieje również możliwość przedzielenia komory na dwie części co pozwala nam np. na wywózki w jednej komorze woreczka pva a w drugiej wszystkiego innego, czego nie chcielibyśmy połączyć razem.

Jeżeli nie mamy potrzeby dzielić, wystarczy przegrodę po prostu wyjąć. Łódka na pokład zmieści kilka kilogramów towaru. Doświadczałem pływania wypełnionej po brzegi kukurydzą z którą nie miała najmniejszego problemu.

W omawianym modelu mam możliwość korzystania z „automatycznego pływania” – już wyjaśniam o co tu chodzi. Przełączając „hebel” do przodu, uzyskujemy płynięcie łódki bez konieczności trzymania drążka – jest to bardzo wygodne rozwiązanie. Ja wykorzystuję to w sytuacji, kiedy kładę zestaw w wybranym miejscu, następnie odwracam łódkę w moim kierunku, włączam bieg i na spokojnie zajmuję się wędką .Łódka w tym czasie zmierza w moim kierunku, oczywiście nie jest to GPS, więc przy wietrze, kierunek trzeba korygować ale nie jest to dla mnie żaden problem – chętnie z tego korzystam.

W łódce, żródłem zasialania są dwa akumulatory 14amh, co pozwala jak na tego typu akumulatory na dość długie pływanie. Warunkiem tego, podobnie jak w każdego tego typu urządzeniach jest oszczędność – co to oznacza? Łódka ma dwa wspomniane wyżej automatyczne biegi. Pierwszy z nich jest trybem ekonomicznym co absolutnie nie dyskwalifikuje go w pływaniu – łódka jak dla mnie pływa wystarczająco szybko, by na co dzień z tego wariantu korzystać. Drugi bieg to szybkość o poziom wyżej. Przy takim wyborzy, łódka płynie naprawdę szybko ale bateria dużo szybciej traci na mocy. Wszystko zależy, kto na jak długie zasiadki jeździ i ile zestawów musi wywieźć. Ja łódką zazwyczaj wywożę 6 wędek na 3 dniowej zasiadce – raz, czy dwa zdarzyło mi się, że zabrakło jej mocy ale pływałem dużo i na sporych odległościach. Ostatnio dokładnie ją przetestowałem i na jednych akumulatorach przepłynąłem w warunkach dość dobrych z niewielkim wiatrem około 8km i bateria dalej działała, bez sygnalizacji diodą jej wyczerpania. Gdybym pływał cały czas na wyższym biegu, zapewne miałbym z mocą problem ale jak ktoś ma zapasowy komplet akumulatorów, lub ma nad wodą, stały dostęp do prądu to może sobie na to pozwolić. Pytanie czy widzicie potrzebę tak szybkiego pływania – ja jej nie widzę.

Oświetlenie w łódce mamy ledowe. Na normalne pływanie jest wystarczające, natomiast na moją prośbę, producent zainstalował mi małego zgrabnego szperacza, który wykorzystuje na samo dopływanie do celu na dystansach powyżej 100m.

Szperacz montowany jest na magnes, więc demontaż i montaż trwa sekundy. Szperacz włączany i wyłączany jest z poziomu radia, więc użyjemy go tylko w momentach dopływania do celu na dosłownie 30 sekund. Najczęściej są to sytuacje dopływania do trzcin lub innej przeszkody nie widocznej przy zwykłym oświetleniu. Do zwykłego pływania w zupełności wystarczy nam oryginalne oświetlenie ledowe. Łódka ma również wiele możliwości w postaci różnych diod w różnych kolorach, które pozwalają nam dostrzec z daleka wykonany ruch na wodzie, chociażby dioda dla opuszczonej klapy.

Do łódki posiadam echosondę toslon . Z niej również jestem bardzo zadowolony. Echo mimo, że nie należy do najtańszych jest warte zainwestowania. Echo pokazuje głębokość, temperaturę wody, zasialanie oraz strukturę dna. Nic więcej nie jest mi potrzebne. Zasięg z którego dotychczas maksymalnie korzystałem to około 200m, gdzie echo bezproblemowo działało. Jedynie co, to należy pamiętać, iż echo w łódce ma osobne zasilanie, niestety nie za duże, a więc pływanie przez 3 dni z włączonym echem na pewno nam się nie uda. Ja używam echa głównie w pierwszy dzień szukając fajnych atrakcyjnych miejscówek, następnie włączam je tylko na moment samego dopływania do stanowiska. Kładę zestaw i wyłączam! To pozwala mi utrzymać ją pod zasilaniem zdecydowanie dłużej. Oczywiście, jeżeli ma ktoś ciągły dostęp nad wodą do prądu, można spokojnie doładować sam akumulator .

Do echa można dokupić niedrogi fajny funkcjonalny statyw fotograficzny. Ja kupiłem go w rtv euro agd, bodajże za stówkę, a jest naprawdę wygodny. Wszystkie nogi regulowane, można go postawić na wszystkich powierzchniach. U dołu ma haczyk, do którego można przymocować obciążenie lub można go przymocować gumą do śledzia, by na wietrze nam się nie przewrócił. Samo echo od stojaka jednym kliknięciem można odczepić, także stojak uważam, za przydatną, trafioną inwestycję.

 

Łódka, moim zdaniem ma tylko 1 wadę – gabaryt! Wymiary w zaokrągleniu ma następujące. Długość 70cm, szerokość 52cm i wysokość 32cm. Niestety nie jest mała i to jest jej jedyny minus, ale czy gdyby była mniejsza, to czy spełniała by nasze oczekiwania? Na to pytanie musicie sami już sobie odpowiedzieć.

Łódką pływam już kilka ładnych sezonów i przyznam szczerze, że mam w końcu to, czego szukałem! Łódka w pełni spełnia moje oczekiwania. Spokojnie mogę ją polecić!