Krążno – Wiara czyni cuda.

 

 

 

Jak wierzysz w to co robisz, sukces zawsze jest tylko kwestia czasu. Coś w tym jest! Robisz swoje, czekasz i wierzysz, że w końcu do Ciebie uśmiechnie się szczęście. Każda ryba musi pobierać pokarm. Wierzę w to, że nawet w najbardziej nie sprzyjających warunkach prędzej czy później, karp musi popełnić błąd i skusić się na naszą przynętę. Każdy z nas w to wierzy i dobrze. Marzyć i wierzyć to nic złego…

Pierwsze branie na tej zasiadce odezwało się już pierwsza dobę. Pierwszy strzał, pełna rola i od razu piękna ryba wylądowała na brzegu. Do magicznego 20+ zabrakła jej przysłowiowa torebka cukru:) Piękna, krępa silna ryba!

Do rana miałem jeszcze 5 odjazdów z czego 4 karpie udało się wyholować. Mimo, że tej nocy nie pospałem, to cieszyłem się z każdego kolejnego brania. Doświadczenie podpowiadało mi, jak szybko na Krążnie wszystko może ulec zmianie. I nie pomyliłem się! Kolejne dwie doby‚ „suszyłem”. Ciśnienie zaczęło skakać, a wiatr całkowicie ustał. W tym czasie nie doczekałem się nawet pika. W sobotę w południe postanowiłem przejść się na spacer. Znudzony kilkudniowym czekaniem oddaliłem się od stanowiska na jakieś 300m. Po dłuższej chwili w kieszeni odezwała się moja centralka. Usłyszałem wtenczas pierwsze pik. Po kilku sekundach drugi pik, aż w końcu silny odjazd! Duże ryby często z początku nie odjeżdżają w panice, tylko próbują się uwolnić. Tak było również tym razem. Szybki sprint i po chwili, kij trzymałem już w ręku. Nawet na chwile szpula nie przestała się kręcić! Rozpoczynam, jak się później okazało bardzo ciężki hol. Ryba płynie gdzie chce, a ja tylko mogę kontrolować hamulec. Upływają kolejne minuty, a ja z holem stoję w miejscu. Czując duży przeciw ciężar, całkowicie wykluczam hol siłowy. Absolutnie, rybie daje się wyszaleć! Ciągłe, dynamiczne odjazdy nie pozwalają rybę podciągnąć bliżej brzegu. W końcu po około 15 minutach na powierzchni widzę pierwsze młynki i pierwsze bąble na powierzchni. Ryba jednak, cały czas nie traci sił. Już miałem wrażenie, że ryba się poddaje, a tu nagle odjazd na 30m. Czuć tą moc, tą siłę. Taki hol daje mega ekstra dawkę emocji. W końcu, ryba pokazuje się po raz pierwszy. Wypłynęła i wystawiła grzbiet nad powierzchnią. Widząc, jak jest ogromna, moje nogi całkowicie się ugięły! Nie na co dzień łowi się takie okazy. Kolejne minuty to wieczność! W końcu karp kapituluje i grzecznie wpływa do podbieraka. Jaka ulga, jest mój! Pierwszy, cichy, ale jakże emocjonujący okrzyk radości ujrzał światło dzienne. Radość ogromna! Ale jak tu się nie cieszyć. Trafił mi się stary, cwany mirror. Jeden z najstarszych i największych pływających na Krążnie karpi. Kwintesencja mojego projektu na Krążnie.

Na Krążnie udało mi się skusić do brania, wiele pięknych ryb, ale takiego rodzynka jeszcze nie miałem. Takie brania i takie hole są zawsze mocno ekscytujące i długo pozostają w pamięci. Takie ryby utwierdzają mnie w przekonaniu, że marzenia się spełniają. I tu nie chodzi oto, by gonić za rekordami, ale próbować przechytrzyć te największe, te najstarsze, te najbardziej cwane ryby. To wszystko by czerpać z tego radość i spełniać marzenia! To była niesamowita zasiadka. Wystarczy wierzyć w swoje siły, przebywać nad wodą i wyciągać wnioski, a sukces przyjdzie w najmniej oczekiwanym momencie. Życzę wszystkim samych takich przygód. Powodzenia!